wtorek, 26 stycznia 2016

#81

Kardio vs Trening siłowy.

Ło matko i córko jak wiele kobiet obawia się treningu siłowego. Ciągle słyszę a nie będę wyglądać jak Arnold? :D Nie urosną mi włosy na plecach albo klacie (po np zaproponowaniu bcaa)? ;) Wiecznie tylko bieżnia, rower, bieżnia, rower... żeby tylko spalić jak najwięcej 'tłuszczyku'... a przecież im dłużej tym lepiej, tym więcej spalonych kalorii. Sama tak miałam. Przyznaje się bez bicia. Spowodowane to było jedynie moim brakiem wiedzy na temat treningu. 

Uwaga przypominam! To tak nie działa :)

Drogie Panie, przy odpowiednio dobranym treningu i obciążeniu oraz zbilansowantych posiłkach nie będziecie wyglądać jak przysłowiowy 'koks' bądź od razu kulturysta. Nie bójcie się hantli, kettli ani sztangi. One nie są tylko dla facetów!
Z trenibgu siłowego płyną same korzyści (pisałam już o tym) a w połączeniu z kardio możecie mieć wspaniałe wyrzeźbione ciałko, dobrą wydolność i zajebiste samopoczucie!
PRZEDSTAWIAM hmm... no powiedzmy swoją małą metamorfozę siebie gdy stosowałam samo kardio i gdy dołączyłam trening siłowy :)
No to do dzieła! Łap za hantle !

piątek, 22 stycznia 2016

#80

Zdrowie.
Temat do którego ciągle wracam. Aktualnie jest to dla mnie temat jeszcze bardziej ważny.

Wiele osób się mnie pyta, czemu mniej trenuje? Wiec sprawa wygląda tak:

Pracuje z ludźmi którzy borykają się z różnymi problemami, bardzo często zdrowotnymi. Co wyróżnia te osoby od innych, że mają silną wolę. Muszą więcej pracować. Muszą być bardziej cierpliwi.
Nie mogę się łatwo poddawać.
Jest czego się od nich uczuć, ponieważ po za ciągłymi wizytami u lekarza, prowadzą domy, chodzą do pracy a co najważniejsze znajdą jeszcze siły i czas na trening.

Zawsze podziwiałam takie osoby. Jeszcze bardziej jak zaczęłam pracować z nimi, jak zauważyłam jaką muszą mieć wolę walki. Zawsze im dopinguje i ich motywuje bo serio ich organizmy czasami muszą dużo więcej włożyć pracy w swój cel.

Zrozumiałam to wszystko, jak i ja zaczęłam częściej odwiedzać lekarzy i apteki. W skrócie , układ pokarmowy do dupy - 'taka Pani uroda'. aha.
Nie chodzi mi tu teraz użalanie się nad sobą. W życiu, jestem ostatnia do tego. Chcę przybliżyć moją sytuację  - sytuację osoby która jest przeczulona na punkcie zdrowia a jednak. :) Dla mnie ograniczenie jedzenia to koszmar. Co zrobić... zdrowie najważniejsze.

Z trybu 4 treningi w tygodniu przez miesiąc nie robiłam żadnego. Moje ciało i umysł wariowały. Jak to nie mam robić nic? Totalne osłabienie organizmu, nawracające bóle, cztery antybiotyki, wizyty to od jednego do drugiego lekarza, porcje posiłków tak małe, że organizm protestował. Załamka. Ale, ale.. nie tak łatwo - sobie pomyślałam. Zawsze jak prowadziłam personalne widziałam moich podopiecznych i ich walkę.. i oczywiście, że to mi daje kopniaka. 

Organizm się regeneruje, nie wiadomo jak będzie. Leczenie trwa. Żywienie bardzo rygorystyczne. Jest lepiej. Treningi są, oczywiście dostosowane do moich sił i dni. Uczy to ogromnej pokory. serio.
Ten post właśnie dedykuję moim podopiecznym. Jesteście zajebiści i pamiętajcie, że jak jest pod górkę to jest i z górki. Wiem, często to powtarzam na treningu ;) ale tak jest. Wiem po sobie.
Jak jest zdrowie można wszystko. 

Dbaj o nie. Badaj się!

#79

Moja przyjaciółka nazywa to "efektem stłuczonej szklanki". 

O co chodzi ? Nie wiem skąd ona to porównanie wytrzasnęła ale pasuje idealnie.

Żyjemy z dnia na dzień. Obowiązki, dom, praca, rodzina, trening, gotowanie, zakupy, pośpiech.. Wszystko w całości jest właśnie tą szklanką ale jak ona spadnie, się właśnie stłucze to: ucieknie Ci autobus, ochlapie Cię auto, przewrócisz się, pokłócisz, spóźniasz na ważne spotkanie, jesteś przemęczony, zły, pęknie Ci siatka z zakupami, zgubisz klucze a na dworze pogoda do du*y. Wszystko nie tak, nic nie chce się udać. Cały świat przeciwko Tobie. Myślisz sobie 'kurde przecież inni mają gorzej'. Fakt, mają! Ale Ty też masz prawo mieć zły dzień, masz prawo się nie uśmiechać i nie być na 100%.
Są takie dni. Są dni, że masz ochotę wszystko, delikatnie to nazywając 'pierdoln*ć'. Co wtedy? Jak sobie radzić?
Trening nie pomoga bo sił brak. Czekoladowe ciasto tylko na chwilę.. a potem jeszcze gorzej bo wyrzuty sumienia.
Najważniejsze to nie zamykać się ze swoimi 'problemami'. Mi dużo daje rozmowa, jak się wygadam, pokrzycze to od razu lepiej. Im więcej w sobie duszę tym gorzej. Zbiera się, szklanka jest cała ale jak się stłucze to koniec. Po co więc.. rozmawiaj. Dużo rozmawiaj. Odpocznij. Zrób sobie czasami dzień dla siebie. To, że raz czegoś nie zrobisz to nie znaczy, że jesteś gorszy, słabszy i w ogóle beznadziejny. Jak jeden dzień nie pozmywasz to nie będziesz miała od razu bakterii w całej chacie. Jak odpuścisz jeden trening bo jesteś zmęczona wyjdzie tylko na plus. Organizm potrzebuje regeneracji i odpoczynku. Jak zjesz kawałek czekolady nie zrobi Ciebie od razu sumo (gorzej jak jej nie możesz zjeść, jak ja :o, wtedy trza kombinować :D). 
O zdrowiu kolejny post.


Zwolnij.
amen.