poniedziałek, 30 listopada 2015

#74

Postanowienia.. o właśnie, zbliża się czas jakże wielkich postanowień.

Nowy rok to moment kiedy, zaczynamy wierzyć, że można zacząć od nowa.
W tym oczywiście mają pomóc nam postanowienia noworoczne.
Tłumaczymy sobie: Nowy rok - Nowe życie. Bez przesady! Liczymy, że jeśli tego dnia sobie coś postanowimy, to się to spełni. Podsumowujemy sobie obecny i wyciągamy wnioski. Chcemy zmian na lepsze, lepszego życia, ciała, chłopaka, dziewczyny, lepszej organizacji czasu itd
Ile zeszłorocznych postanowień spełniłeś? Jedno? Pół? Wcale?
Nie można tego robić codziennie albo chociaż raz w tygodniu ? Dlaczego właśnie 1 stycznia ma mieć większą moc niż np 10 czerwca, 12 października czy jakikolwiek inny dzień?
Dzień jak co dzień z tym, że wszyscy mają jedną wielką imprezę ;).
Każdy dzień jest dobry na lepsze zmiany a każda zmiana to krok do przodu. Nie czekaj na 1 stycznia i tak będziesz prawdopodobnie spać do 12, lecząc kaca albo odsypiając imprezową noc :).

Do it! Nie czekaj, nie patrz na innych. 
Dzisiaj też jest dobry dzień! Nie zmarnuj go!

xoxo

czwartek, 19 listopada 2015

#73

Ze skrajności w skrajność.

Żyjemy w czasach gdzie jest ogromna pogoń za dobrym wykształceniem, idealną pracą, rodziną, domem, samym sobą. Żyjemy w czasach gdzie żądza media społecznościowe. Kreują one jak powinniśmy się zachowywać, gdzie bywać, co czytać, co jeść a przed wszytskim jak wyglądać..
Z każdej strony zalewają nas hasła "eat clean", "be fit", oraz motywacyjne zwroty typu "be strong". .
Nie ma mowy na chwilę słabości, na zmęczenie. Wszystko powinno być idealne, trendy, jak z katalogu czy okładki modnego magazynu.
Popadamy często w obłęd katująć się "dietami" (nie cierpię tego słowa) i ćwiczeniami. Gonimy za idealnym życiem, za idealnym sobą... ale chwileczkę! Czy takie życie daje szczęście? Co, jak coś nie idzie po naszej myśli? Depresja, załamanie, odcięcie od znajomych.. to tylko kilka przykładów.
Kiedy znaleźć zatem równowagę? Kiedy jest granica między "zdrowym" trybem życia a obsesją bycia idealnym? Mam wrażenie, że wiele osób nie może odnaleźć się w tym "idealnym" świecie.
Jaka jest moja receptura?

Po pierwsze. Trzeba odnaleźć balans. Trzeba nabrać dystansu. Pracuje na co dzień z różnymi osobami które jak można się domyślić mają różne charaktery i prowadzą różny tryb życia. Większość z nich, gdy zaczęłam z nimi pracę borykała się z tak zwanym dążeniem do "perfekcji".
"Chciałbym wyglądać jak.. (znana osoba)" bądź chciałbym mieć kaloryfer itp. Osiągnięcie "idealnej sylwetki" jest klasycznym zjawiskiem w dzisiejszych czasach.
Czy taka istnieje? Oczywiście, że nie! Nawet jak już dojedziemy do pewnego momentu gdzie nasze ciało się zmieni i będzie wyglądało świetnie to i tak to będzie za mało. Chcemy więcej i więcej. Tu przydałoby się poprawić, trochę tam.. Porównywanie się do gwiazd? Paranoja! Nad nimi czuwa grono profesjonalistów.. zapamiętajmy też, że każdy z nas jest inny. Ma inne uwarunkowania genetyczne, inną przemianę materii, po prostu inną budowę.. ale dobra idźmy dalej.

Po drugie, to, że w końcu się zebrałeś i postanowiłeś coś zmienić z "nic nie robienia" (chodzi mi o dojście do etapu w którym chcemy zrobić "coś dla siebie" a nie dla domu, rodziny, bliskich, pracy itp) bądź zmianę organizacji swojego czasu z trybu fejsbukowego na aktywność fizyczną. Taka zmiana wyjdzie Ci tylko na zdrowie. Pozwoli byś czuł się dobrze w swoim ciele i mógł swobodnie podbiec na uciekający autobus. Mógł wejść po schodach a nie korzystać z windy. Nie chodzi też o to, żeby zamykać się 7 dni w tyg na siłowni, boxie czy robić 100km w tygodniu. Wszystko z głową i umiarem. Twoje ciało to nie maszyna. Dbaj o nie a ono będzie dbało o Ciebie. Regeneruj się i odpoczywaj. Wybierz sport w którym się dobrze czujesz a nie taki który w danej chwili jest na czasie.. to nie ma być dla Ciebie kara, tylko przyjemność! Pamiętaj, że to ma wpływ na Twoją sprawność w przyszłości.
Po trzecie.. "czysta miska", piękne plastikowe pojemniczki, liczenie kalorii, węglowodanów, tłuszczy, białka.. Ok, zmiana nawyków żywieniowych na pewno wyjdzie Ci tylko na korzyść. Sama czasami stosuje pojemniki, ponieważ często jestem w pracy 12h i wolę zjeść pełnowartościowy posiłek niż coś z maka po którym jestem za godz głodna.
Tak jak dobre auto potrzebuje porządnego paliwa tak samo Twoje ciało potrzebuje porządnych wartości. Jednak nie popadajmy w skrajność.
Sytuacja: babcia zaprasza Cię na obiad. Specjalnie dla Ciebie upiekła Twoje ulubione ciasto. Odmówisz? Bez przesady! Serce by jej pękło! Jeden dobry posiłek nie zrobi z Ciebie osoby "zdrowej" tak samo jak i jeden "zły" posiłek nie zrobi z Ciebie osoby "chorej". Wole używać tych nazw, niż: chudy czy gruby (tez ich nie lubię).
Pamiętajmy, wszystko jest dla ludzi. Są takie okazje w życiu, w których powinniśmy wyluzować. Spotkać się ze znajomymi, rodziną bliskimi. Włączyć film i wypić browarka, wznieść toast na weselu czy zjeść kawałek urodzinowego ciasta! Odpuścić trening, porozmawiać, odpocząć. Nic Ci się nie stanie a wręcz przeciwnie, na następnym będziesz miał jeszcze więcej mocy. Bajceps poczeka.

Najważniejsze: warto ćwiczyć i dbać o to co trafia na swój talerz. Nie po to by komuś coś udowodnić, żeby wyglądać jak ktoś, żeby komuś imponowac. Po to bo być sprawnym, żyć dłużej, cieszyć się codziennością, zdrowiem a przede wszystkim czuć się dobrze samym ze sobą!
xoxo







czwartek, 12 listopada 2015

#72

Krytyka, hejt, zazdrość.. 

w erze internetu coraz częściej z tymi pojęciami się spotykamy.
Spotykamy najczęściej wtedy kiedy coś osiągamy, zaczynamy robić coś na co inni nie mają odwagi, dążymy do celu,  często go osiągając.

W internecie jesteśmy "anonimowi", nie rozmawiamy z drugim człowiekiem face to face, przez co można sobie pozwolić na "więcej". Można napisać wszystko, można sobie "ulżyć" bo przecież miało się zły dzień, można wyrzucić swoje emocje..
Krytyka a hejt to dwie inne materie. Hejtem nie powinno się przejmować, ani trochę. Ludzie krytykują wtedy bezpodstawnie, często spowodowane jest to ogromną zazdrością a jeszcze częściej zwyczajnym nudzeniem się. Serio? Lepiej iść na trening, poczytać książkę bądź iść z przyjaciółką na kawę/wino się wyżalić.
 
Sama krytyka również do naszego życia nic nie wniesie ponieważ często jest również bezpodstawna.
Inną kwestią jest krytyka konstruktywna. Można ją zauważyć wtedy kiedy wytykane są nam jakieś błędy. Krytykujący chce nas zmobilizować do poprawy, działań i przemyśleń (sama ją czasami stosuje w treningach personalnych) i jest potwierdzona jakimiś dowodami, przykładami.
W tym co robię spotykam się z jednym i drugim pojęciem. Nauczyłam się je odróżniać i brać do serca wszystkie porady oczywiście te podstawne. Nie toleruje hejtu i nigdy nie będę mogła pojąć ludzi którzy bezpodstawnie to robią..
Rób to co kochasz. Dąż zawsze do celu. Chwal się swoimi osiągnięciami. Ciężko na nie pracujesz. Uśmiechaj się to najbardziej wkurza hejterów ;)
                                                                      #staypostive

środa, 4 listopada 2015

#71

Mazury cud natury. Bajkowa kraina. Moja mała, wielka "ojczyzna". 

Moje korzenie. Miejsce do którego kocham wracać. Szczególnie wtedy kiedy chce "naładować baterie", popatrzeć na inne twarze ;) i najnormalniej w świecie odpocząć od zgiełku miasta.
Często się mówi: cudze chwalicie, swego nie znacie. Coś w tym jest. Jest wiele miejsc w naszym kraju które zapierają dech w piersi a o których nie mamy zielonego pojęcia. Odkrywajmy więc!
Osoby które mnie znają, wiedzą jak się zachwycam widokami. Lubie podziwiać, patrzeć, zachwycać się.. zapamiętywać.. fotografować. Zwiedzać.

Blog ma motywować. Czemu więc o tym piszę? A no temu.. ponieważ chciałam dać do zrozumienia wszystkim, że czasami trzeba zwolnić w całej tej naszej codziennej pogoni. Zatrzymać się na chwilę. Odpocząć. Spędzić czas z rodziną i bliskimi, z samym sobą. Znaleźć swój azyl. Pozbierać myśli. "Naładować baterie" i podbijać dalej świat!


stay positive. kiss